Kiedy ostatnio dodawałam na blogu zakładkę dwujęzyczność zamierzona, pomyślałam o tym, jak ważny to dziś temat. Pomyślałam o tym, że mnóstwo rodziców dziś do tego dąży, że chociaż jeszcze niedawno w sieci nie można było znaleźć niemal nic przydatnego w tym temacie, dziś dwujęzyczność w polskim domu robi się gorącym tematem, tematem który interesuje coraz większą grupę rodziców, tematem który inspiruje i popycha do działania!
Ci, którzy zaczęli wiedzą, że to nie najłatwiejszy kawałek chleba. Wiedzą, że świadome przełączanie się pomiędzy językami nie jest łatwe i wymaga wiele skupienia i samokontroli. Wymaga również od nas stałego kontrolowania sytuacji językowej, otoczenia, ale również stanu emocjonalnego dziecka i obserwacji jak proces przebiega i czy trzeba coś zmodyfikować. Decyzja o zmianie języka komunikacji ja-dziecko na język drugi (np. angielski) pociąga za sobą mnóstwo zmian, zmienia system dobowy, dopisuje nowe obowiązki do codziennej listy rzeczy do zrobienia.
Ci, którzy jeszcze nie zaczęli praktykować dwujęzyczności zamierzonej, na pewno czują obawy. Przede wszystkim czy dadzą radą, czy znają język wystarczająco dobrze, czy nie będzie to dla kogoś z zewnątrz głupie, śmieszne, i czy poradzą sobie z presją otoczenia. Takie osoby na pewno też słyszą negatywne uwagi, powątpiewania, ostrzeżenia. A to, że dziecku próbuje namieszać w głowie, a to, że nie warto, że szkoda czasu, albo, że jak dziwacznie to będzie wyglądać na zewnątrz – rodzic po angielsku i dziecko odpowiadające po polsku w Polsce.
Bardzo zmotywowała mnie praca dr Soni Szramek-Karcz „The Success of Non-Native Bilingualism in Poland”, która bardzo obszernie ale również bardzo przystępnie opisuje zjawisko Dwujęzyczności nienatywnej w Polsce, popierając swoje wnioski badaniami i analizami opierając się na literaturze z tego obszaru. Przytoczone przez nią źródła niezwykle mnie zainteresowały, wiele dowiedziałam się o tym co robię, poprzez praktykowanie dwujęzyczności zamierzonej, zdałam sobie sprawę dlaczego społeczeństwo polskie reaguje jak reaguje. Niezwykle ciekawa treść, zachęcam do analizy. Poniżej jeden z fragmentów, które trafiają w sedno tematu i jego kwestii problematycznych:
This extravagance is observed in the answers collected from the parents. They perceive speaking to their child in public places as an example of difficulties in applying NNB, because it makes them open to criticism and attracts attention. (my translation: Omawianą wyżej ekstrawagancję obserwuje się w odpowiedziach rodziców. Postrzegają oni mówienie do dziecka w języku obcym w miejscach publicznych jako przykład trudności w procesie praktykowania dwujęzyczności nienatywnej. Eksponuje ich to na krytykę i zwraca uwagę.)
In the NNB (Non-Native Bilingualism) research, one should avoid definitive judgments, as it concerns an extremely delicate matter of family, its life, relationships, communication, etc. (my translation: W badaniu nad dwujęzycznością nienatywną powinno się unikać definitywnych ocen jako, że to bardzo delikatna i osobista sprawa dotycząca życia rodzinnego i relacji w jej obrębie)
„The Success of Non-Native Bilingualism in Poland” Sonia Szramek-Karcz
Można by się więc w zasadzie łatwo do tej dwujęzyczności zamierzonej zniechęcić, gdyby nie fakt, że wysiłek włożony w ten domowy projekt szybko zostaje wynagrodzony, a całe mnóstwo obaw znika gdy zaczynamy widzieć na horyzoncie pierwsze pozytywne efekty dokonywanych przez nas zmian!
Dziecko zaczyna rozpoznawać słowa w piosence. Zaczyna rozumieć coraz to nowe zwroty, które do niego kierujesz. Zaczyna lubić wasz nowy sposób komunikacji. Liczy pod nosem po angielsku. Chwali się w przedszkolu, że mama go uczy języka obcego. Jest bardziej aktywne na zajęciach językowych. Traktuje język obcy jak alternatywny sposób komunikacji. Wyraża chęci do nauki kolejnych języków. To wszystko obserwujesz u siebie w domu, krok za krokiem coraz więcej pozytywnych zmian. Dziś chcę Cię upewnić, że warto. Nie warto jedynie martwić się na zapas. Wysiłek się opłaci.
Pamiętaj jednak, że bez względu na to czy twoje dziecko zacznie łapać język szybko czy wolno, bez względu na to czy będzie samo paliło się do nauki nowych wyrażeń, czy raczej załapie jedynie te z kontekstu – twoja praca ma duże znaczenie. Otwierasz umysł swojego dziecka na język obcy i pokazujesz mu, że to nie jest przedmiot szkolny podobny do matematyki. Rozwijasz w nim zdolności językowe, dzięki czemu być może będzie miało więcej chęci do nauki języków w przyszłości. Nastawiasz go pozytywnie do innych sposobów komunikacji, dzięki czemu jest bardziej tolerancyjne dla inności, akceptuje różnice, chętniej przyjmuje nowości, poznaje różnorodność społeczną na świecie w praktyce.
Jakkolwiek więc chcesz wprowadzić język obcy – czy przez mówienie non stop w tym języku (więcej o metodach wprowadzania dwujęzyczności zamierzonej), czy też przez wybranie specjalnych do tego okazji (np. tylko jesteście sami, tylko przy obiedzie, tylko przy zabawie), bądź w tym konsekwentny/a. Nie bierz na siebie za dużo, ale pilnuj by nie odstępować od tego co założyłe/aś. Z czasem zaczniesz obserwować mniejsze lub większe zmiany, które nastąpią w tempie odpowiednim dla charakteru twojego dziecka i adekwatnym do ilości poświęconej na to energii. Pamiętaj jedynie, że niechęć dziecka do nauki czy zabawy w języku obcym jest sygnałem. Niekoniecznie sygnałem do zakończenia wprowadzania języka, ale do przyjrzenia się metodom i nastawieniu. Jeśli twoje dziecko nie chce, poświęć chwilę by zaobserwować co jest tego powodem. To ważny sygnał ponieważ kluczem do sukcesu jest pozytywne nastawienie rodzica wprowadzającego język drugi, ponieważ to od niego dziecko czerpie pozytywną energię i postrzega nową/inną formę komunikacji jako coś normalnego, naturalnego oraz jako zdrową alternatywę.
Pamiętaj też, że dwujęzyczność nienatywna zamierzona, nie jest gorsza od tej naturalnej, gdy to native speaker języka drugiego mówi w języku obcym. Jest to po prostu inna forma stania się osobą dwujęzyczną. „The Non-Native Biligualism is one possible way for a child who can understand and speak two or more languages or dialects to become bilingual (F. Grosjean 2008: 119). „ jak pisze Sonia Szramek-Karcz.
Expect the best and think positively.
Jeśli jesteś zainteresowany/a tematem, chcesz uczyć dziecko lub pomagać mu nabyć język obcy i chciał/abyś śledzić nasze postępy oraz poczytać coś w tym temacie, dołącz do grupy mojej strony, na której dzielę się tym co u nas się dzieje i tym co czytamy/słuchamy/robimy w temacie nauki angielskiego!
Jeśli chcesz wprowadzać dwujęzyczność, zapraszam również na spotkania ze mną gdzie wspieram w jej wprowadzaniu! Nazywam to trochę szkoleniem, trochę wsparciem, a trochę konsultacjami. Chciałabym przeprowadzić Cię od pomysłu i chęci do efektów!
Moja propozycja jest dla Ciebie jeśli:
- znasz język angielski w stopniu komunikatywnym i chcesz nauczyć dziecko angielskiego najlepszą metodą jaka istnieje na świecie,
- chcesz rozpocząć przygodę z dwujęzycznością w swoim domu,
- chcesz uniknąć błędów i oszczędzić sobie pewnych problemów,
- chcesz skorzystać z mojego doświadczenia i dać się zainspirować,
- nie wiesz jak zacząć,
- nie wiesz jak się zmotywować,
- nie wiesz jak przekonać bliskich,
- i w końcu: potrzebujesz praktycznych wskazówek i kogoś kto odpowie na Twoje pytania i rozwieje wątpliwości!
Szczegóły znajdziesz tutaj !:)
Zapisując się na spotkanie ze mną otrzymasz również spis wyrażeń, które na początku bardzo ułatwią Ci zadanie :)!
- 10 anglojęzycznych stron i blogów parentingowych – top lista!
- Jak nauczyłam dziecko angielskiego – 4 lata w dwujęzyczności zamierzonej.
- Sprawdź nowe inspiracje na lekcje kulturowe #Thanksgiving!
- Podcasty po angielsku dla dzieci – top lista!
- Angielskie nazwy drzew popularnych w Polsce!
-
Karty tematyczne 4 części + dodatki!192,00 zł
-
Konsultacja online199,00 zł
[…] Czym jest dwujęzyczność zamierzona i o co chodzi? […]
[…] Dwujęzyczność zamierzona – ważne wnioski. […]
[…] Dwujęzyczność zamierzona – ważne wnioski. […]
Witam ?
Jestem już zapisana na Pani grupę, a teraz cieszę się bardzo, że znalazłam też Pani blog. Od 2 miesięcy mówię po angielsku do mojej (niemal) rocznej córki, do czego zachęcił mnie podcast „Godmother” prowadzony przez Angelikę M. Talagę.
Początki były trudne, mój angielski nie jest idealny, musiałam się bardzo pilnować, żeby a) nie robić błędów, b) nie przerzucać się na polski. Tymczasem teraz często z odruchu wołam do córki „Be careful!”, kiedy jesteśmy na placu zabaw (a postanowiłam mówić do niej po angielsku raczej tylko w domu). Widzę już nawet efekty! Wie co to jest dog, cat, sock, take off, pull out..
Jednak słucham też Arleny Witt na YouTube, która uczy angielskiego i ostatnie Q&A całkiem wybiło mnie z rytmu. Arlena nie zamierza mówić do swojego dziecka po angielsku (jest w ciąży) ani go uczyć. Jeśli anglistka z taką wiedzą tego nie robi, to co ze mną…? Dlatego cieszę się, że istnieją grupy, takie jak ta założona przez Panią, gdzie człowiek dostaje przysłowiowego kopa do działania, nawet jeśli zdarzają mu się wątpliwości ?
Pozdrawiam!
Sabina cieszę się bardzo, że znajdujesz na mojej stronie i grupie motywację. Właśnie po to robię to co robię, żeby zarażać pozytywną energią do działania. Świetnie , że uczysz i wprowadzasz angielski w domu bo tylko do 8 roku życia dziecko ma tak nadzwyczajnie chłonny umysl. Naukowo udowodnione 😉 jeśli chodzi o innych, którzy tego nie robią to ich wybór, oby tylko nie zniechęcali innych bo to byłaby wielka strata. Pozdrawiam Cię i życzę dużo energii na co dzień.